Poniedziałkowy ranek... w mordę trzeba znów wstawać do pracy... jak się nie chce :głowąwmur: no ale cóż... robota czeka...
zaczynam jak zwykle wizytą w łazience k: mój Hryma ... ranny ptaszek wstawia wodę na poranną kawę k: i nagle słyszę z kuchni słowa "O KUR...AAAA, CO TA BABA ROBI??"
Słysząc te słowa bez zastanowienia biegnę do kuchni i patrzę przez okno co się dzieje....
Oczom nie wierzę (chyba jeszcze dobrze ich nie umyłam )... a tu wytworna blondi próbuje wyjechać z miejsca parkingowego... (jeśli można nazwać to parkingiem, tak czy inaczej stoją tam auta). Dodam, że wcześniej ów Pani nie skrobiąc szyb ani nie ściągając zalegającego śniegu (może paznokcie połamałaby???) wsiadła do auta i od razu zaczęła swoje manewry :-P
jak widać na załączonym obrazku... daleko nie pojechała :hahaha:
po wielu "kołach ratunkowych" typu, przebieżka do biedronki (po co to nie wiem.... :hihihi: )
pomoc Pana, który obok odpalał auto po kablach... bo aku słabe , zapalenie papierosa, może cieplej się zrobi??? , został jedynie telefon do przyjaciela <8>
kto jest najlepszym przyjacielem blondynki???------> farbowana brunetka (sztuczna inteligencja) :hahaha: co dwie kobiety to nie jedna....
no tak... pomoc przydała się na pierwszym foto widać jak Pani B podaje Pani A cenną karteczkę, którą Pani A umieściła na swoim Bogu Ducha winnym aucie
a oto co przeczytaliśmy na tajemniczym liście (może nie w butelce, ale i tak było ciekawe :yes: )
BO NIE CHCIAŁ WYJECHAĆ Z PARKINGU :hahaha:
normalnie jak nie cierpię poniedziałków... dziś zaczął się wyjątkowo ozor
Pani zablokowała 3 auta stojące obok i pojechała do pracy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach